michael jordan
menu chicago bulls multimedia inne o_stronie
licznik
Jesteś

osobą która odwiedziła stronę
od 27.XII.2001
buttony
Chcesz się wymienić buttonami?
Wyslij maila

megapliki.pl serwis koszykarski
belka
menu

Michael Jordan, wersja 2.0
Dodał: jordan Dnia: 31 Mar 2007 Dział: Artykuły

michael jordan kobe bryantOd początku, gdy tylko pojawił się w lidze, został namaszczony na tego, który Go zastąpi. Przez wiele lat różnie z tym bywało, ale ostatnie mecze otworzyły wielu ludziom oczy i w ten sposób nadeszła radosna nowina: “Oto on! Jest nowy Jordan, tyle że lepszy!”

Takie hasło pojawiło się wśród wielu dziennikarzy zajmujących się koszykówką. Trudno określić na ile jest to tylko chwyt zastosowany po to, by wzbudzić kontrowersje i dzięki temu zarobić więcej pieniędzy, a na ile niektórzy naprawdę tak myślą. Jedno nie ulega wątpliwości – najbardziej znany w tym miesiącu ciąg liczb, czyli 65, 50, 60 ponownie 50 oraz 43 robi ogromne wrażenie.

A potem przyszło 7/26 i Kobe zszedł z powrotem na ziemię.

Nie, nie oznacza to, że Bryant jest kiepski czy cokolwiek w tym stylu. To tylko jeden gorszy mecz na tle pięciu bardzo dobrych (razem 268 punktów!). Ale dzięki temu możemy już z dystansem spojrzeć na to, jak naprawdę wygląda sprawa porównania go z Jordanem.

Żeby nie było nieporozumień należy jeszcze zaznaczyć, że ostatnie wyczyny Kobe same w sobie niewiele mówią o tym, czy jest on tak dobry jak Jordan. Są one tylko (podobnie jak rok temu 81, czy 62 w trzy kwarty) pewnym symbolem, który wskazuje na to, jak wielkie możliwości ma gwiazda Lakers.

Niestety dla Kobe, po opadnięciu całego zachwytu wywołanego magią liczb, staje się jasne, że do MJa ciągle mu jeszcze daleko. Z pewnością nikt w historii od czasów Wilta Chamberlaina nie popisywał się takimi zdobyczami w sezonie zasadniczym, jak ostatnio Bryant. Nie można jednak zapominać, że wielkość graczy nie tworzy się podczas meczów regular, lecz głównie w playoffs.

Kobe potrafi rzucić 65 słabej drużynie z Portland, czy 60 jeszcze słabszej z Memphis, ale to Jordan zdobył 63 w playoffs przeciw wielkiemu zespołowi z Bostonu. Tymczasem gdzie były popisy Bryanta w zeszłym roku przeciw Suns? W ogóle jakie ma on osiągnięcia jako lider własnej drużyny?

Wielkość Jordana polegała właśnie na tym, że połączył niebywałą dominację indywidualną z sukcesami zespołu. Na początku swojej kariery był w sumie podobny do Kobe – w niesamowitym stylu zdobywał wiele punktów i mówiono o nim, że ma nieograniczone możliwości. Jednocześnie jednak podkreślano, że nie potrafi wygrywać. Z czasem udowodnił, że potrafi. Czy Bryant też tego dokona? Bo póki co posiada oczywiście trzy mistrzostwa, w których miał ogromny udział, ale mimo wszystko to on był tym u boku Shaqa, a nie odwrotnie. Natomiast jako lider, który na własnych barkach ciągnie zespół, nie ma za wielu sukcesów.

Oczywiście ktoś może powiedzieć, że wynik drużyny zależy od zbyt wielu czynników, by uzależniać to od tylko jednego zawodnika. Może też ten ktoś dodać, że Kobe ma jeszcze czas (w końcu mimo że gra już 10 sezon, to jeszcze nie przekroczył granicy 30 lat), że w Los Angeles zbudują wokół niego lepszy zespół i wtedy będzie można dopiero porównywać osiągnięcia na tym polu z mistrzostwami Jordana (przypomnijmy – 6 w pięknym stylu, do tego 6 MVP finałów). A tymczasem należy skupić się na porównaniu ich indywidualnych umiejętności.

Można i tak zrobić. Zobaczymy wtedy, że Bryant z pewnością ma większy zasięg rzutu niż Jordan kiedykolwiek miał (no chyba że w grę wchodził mecz finałowy przeciw Drexlerowi, który podobno też miał lepiej rzucać za trzy niż MJ) i to wszystko. Prawdopodobnie ich wola wygrywania jest na tym samym poziomie, być może poziom gry w decydujących momentach również (tu jednak trzeba poczekać ze zdecydowaną oceną do czasu aż Kobe pokaże coś w playoffs jako lider).

W pozostałych elementach gry lepszy był Jordan. Przede wszystkim w defensywie (raz wybrano go nawet Obrońcą Roku). Wprawdzie Bryant też do złych obrońców nie należy, ale ma tą wadę, że czasem po prostu odpuszcza. Jordan za swoich najlepszych lat grał z takim samym natężeniem na obu końcach parkietu i często pilnował najlepszych niskich graczy przeciwników (np. w starciach z Bad Boys, to on właśnie bronił przeciw Thomasowi).

Kobe ma porównywalne z Jordanem możliwości ofensywne, ale nie potrafi ich tak dobrze wykorzystać. Kunszt MJa leżał w tym, że właściwie nie oddawał tak często takich głupich rzutów, jakie oddaje Bryant. Trójki są jego siłą, ale jednocześnie przekleństwem. Michael znał swoje mocne strony i je wykorzystywał zamiast na siłę robić coś, w czym nie był tak dobry. Był szybki, atletyczny, więc często wchodził w pomalowane. Potrafił zagrać tyłem do kosza, więc to robił. Nie potrafił rzucać za trzy, więc rzadko kiedy to czynił.

Ta swoista mądrość koszykarska to cecha bezcenna, której czasem brakuje Kobe. Być może widać tu właśnie różnicę w tym, że MJ miał za sobą grę w NCAA u znakomitego trenera, natomiast Bryant prosto po szkole średniej wylądował w NBA i na dobrą sprawę nie miał go kto uczyć koszykówki. Jeśli ktoś chciałby się pobawić w matematykę fantastyczną, to może zobaczyć, że jeśli zsumuje doświadczenie Jordana z NCAA razem z tym z NBA, to wychodzi, że w dopiero dziesiątym roku gry zdobył on tytuł. Bryant jest właśnie w swoim dziesiątym sezonie. Czy zakończy go w jordanowskim stylu?

Źródło:www.e-basket.pl
Autor:Karol Melaniuk


Komentarze:
nick:
mail: (optional)

Wpisz kod z obrazka
Security Image

smile: smile wink wassat tongue laughing sad angry crying 
sonda
forum2
subskrypcja lista mailingowa
Jeżeli chcesz otrzymywać informacje o nowoœciach w serwisie, wpisz poniżej swój adres email.



wyszukiwarka szukaj znajdz
ramka_dol Kliknij i nakarm głodne
dziecko z serwisem
www.MichaelJordan.pl
akcja pajacyk
ramka_dol
ramka_dol